Skip to content

Pozbyć się potrzeby sprostania cudzym oczekiwaniom...

  • pokochać siebie
  • iść własną drogą

📅 04.07.2022

Słowa przychodzą mi ostatnio z trudem. W sumie to nie. Nie tyle słowa przychodzą mi z trudem, ile nie sklejają się w całość. Nie harmonizują ze sobą. Wyglądają jak na siłę połączone puzzle z przypadkowych pudeł różnych układanek. Etap "wiem, że nic nie wiem", edycja tysiąc dziewięćset osiemdziesiąta szósta...

I pomyśleć, że kiedyś wiedziałam wszystko. Świat był poukładany, czarne z jednej, białe z drugiej strony. Zero wątpliwości. Bezbrzeżna wiara w słuszność własnych przekonań. Ja nawet matką byłam najlepszą! Zwłaszcza wtedy gdy miałam dwadzieścia lat i mogłam spać tyle, ile potrzebowało moje ciało, bo dziecko w moim matczynym życiu pojawiło się dopiero dwanaście lat później.

Za oknem deszcz dudni w parapet z takim impetem, jakby chciał zmyć ze świata wszystko to, o czym wydaje nam się, że wiemy. Jakby robił miejsce na nowe, na to co pod płaszczykiem "realności". Jakby zmywał ze wszystkiego cały brud zakłamania, pospiesznie rzucanych osądów, subiektywnych opinii, będących moim czy Twoim lustrem, wygłaszanych z taką żarliwością, jakby z każdym słowem odkrywały prawdę powstania Wszechświata.

Czasem tęsknię za światem, w którym moja racja była jedyną słuszną. Żyło mi się lżej. W mojej szafie panował porządek, stałość i przewidywalność. A teraz?! Wszystko stoi na głowie. Z drugiej strony wiem, że dawna szafa była nie moja. Każdy mógł wymieniać jej zawartość na swój sposób, jak chciał i kiedy chciał. Paradoks. Bo wierzyłam w swoją prawdę, a jednocześnie z wiotkością trzciny uginałam się pod cudzymi prawdami objawionymi.

Gdy zaczęłam dostrzegać wielość kolorów, gdy droga zaczęła się rozwidlać, a ja wyruszyłam w nieznane, zachłysnęłam się tym. Uwierzyłam, że jestem w stanie uleczyć nie swoje rany. Być drogowskazem. Pokazać Ci, Twojej siostrze, jej koleżance i szwagierce, jak żyć. A później życie znów zweryfikowało wszystko. Obróciło w pył ego.

Dziś wiem, że moja droga jest jedną z milionów różnych opcji. Nie jest dogmatem. Jest jedną z możliwości, którą można, ale nie trzeba wziąć pod uwagę. Nad którą można się zatrzymać lub przejść obojętnie. Można się też nie zgodzić, można wchodzić w polemikę, lub z pogardą uznać, że szkoda czasu na mój tok myślenia. Można, bo moje pisanie, mój sposób myślenia, moje pojmowanie świata to tylko jedna z milionów alternatyw. Trzymam się już z daleka od uzdrawiania innych, od radzenia, wyznaczania kierunku.

Cenna była to dla mnie lekcja. Niosąca ze sobą jeszcze cenniejszą umiejętność nieobrażania się na cały świat za to, że odważa się żyć po swojemu. Bez presji, że moje "po swojemu" musi pasować do oczekiwań innych. Już nie oczekuję i wyzbywam się potrzeby sprostania cudzym oczekiwaniom.

← PoprzedniNastępny →

Komentarze

  • Powered by Contentful