Skip to content

Tryb awaryjny

  • o kobiecości, jej mocy i energii
  • kobiecy punkt widzenia
  • w świecie emocji
  • iść własną drogą

📅 11.02.2021

Znów weszłam w ostrą fazę układania, sortowania, etykietowania... Pod pozorem oszczędności finansowej (zawsze lepiej na promocji niż bez się obkupić), pod atrapą potrzeb pierwszego rzędu (zima stulecia - nie można marznąć), pod płaszczykiem potrzeby zmian (zmiany przecież zawsze są dobre) nagle zwaliło się na moją głowę kilka kilogramów nowych przedmiotów, rzeczy, ubrań... Nowych elementów mojej raczej minimalistycznej przestrzeni życiowej... Trochę jakby historia zatoczyła krąg... Bo przecież ten etap już przerabiałam. Miliony przedmiotów, wysypujących się z każdego kąta domu, przestrzeń zapełniona co do milimetra, by nie pozostawało miejsca na zbyt dużo myśli i pytań. Emocje, przeżycia, doświadczenia ułożone w sztywnych ramach plastiku, drewna i szkła. Łatwiej żyje się na autopilocie, w trybie awaryjnym - wtedy głowa nie ma czasu na eksplorowanie głębi - trzyma się bardzo blisko powierzchni, w obawie przed utratą tchu. Ciągła walka o oddech nie jest niczym odprężającym czy przyjemnym, ale nie wymaga odwagi. Odkrywanie głębin... to podróż, której efekty trudno przewidzieć, bo nigdy nie wiadomo co się w niej zastanie. Zabrakło mi odwagi...

Trochę to dziwne. Bo zupełnie niedawno odkryłam doskonały dla mnie sposób podróżowania w głąb siebie. Eksplorowania, poznawania, oswajania przestrzeni we mnie samej. I nagle boom! Za szybko? Zbyt dużo na raz? A może brak cierpliwości? Lub zero-jedynkowość... Wszystko albo nic. Super albo czarna rozpacz. Zadanie/powinność/plan wykonane w 100% albo wcale.

Dziś mam poczucie, że wróciłam do przeszłości. Że wszystko, co poukładało się w mojej szafie w sposób naturalny, znów na siłę powciskałam w pudełka, słoiki, pojemniki według z góry narzuconego schematu - tego, co przez lata było moją powinnością, a nie moim powołaniem, moją naturalnością, moją drogą. Włączył mi się tryb awaryjny. Niewygodny ale znany. Wróciłam do przeszłości, bo czuję, że zostało tu jeszcze trochę do zrobienia. Gdzieś wśród tych pudeł, na dnie szafy, leży coś czego nie potrzebuję, coś co już do mnie nie należy, coś co nie pozwala mi iść naprzód.

Wróciłam do czasów siedzenia w mojej szafie, w poszukiwaniu mojego punktu widzenia świata, oswajania emocji, godzenia się z przeszłością, pozwolenia sobie na błędy i wybaczania tego co minione. Była matka w szafie, teraz będzie kobieta w szafie.

Ciekawe co tym razem odkryję na jej dnie...

← PoprzedniNastępny →

Komentarze

  • Powered by Contentful