Skip to content

Wykipiało

  • w codzienności
  • w świecie emocji

📅 16.05.2022

Mam serdecznie dość. I pewnie za jakiś czas mi przejdzie, znów wstanie dzień, a ja w uniesieniu będę łapała każdy kolejny promyk słońca, ale teraz... Teraz jest noc. Ciemno, ani jednej gwiazdy. Ni połówki, ani ociupinki. Nic! Czarno jak w mojej głowie. Chwilowo mam dość wyznawania zasad które wyznaję, łapania okazji które czekają, bym je złapała. Planowania i marzenia, podążania i realizowania. W dupie mam to całe przyciąganie, świadomość, jasność myśli. Po prostu w dupie! Dziś potrzebuję zanurzyć się w tym bagnie smutku i złości choć na chwilę. Bo znów utknęłam! Mimo doświadczenia, odwagi, wiary w słuszność własnych poczynań, utknęłam. I ogarnia mnie panika, że tak już będzie na zawsze, nic się nie zmieni. Moja droga życiowa zamiast prowadzić przede mnie, znów zacznie się kręcić w kółko. Nie chcę jak chomik biegać w kołowrotku, chcę we własnym tempie - czyli najlepiej szybko, przed siebie, za horyzont!

Kolejna choroba dziecka. Wiem, powinnam przywyknąć, z dziećmi tak już jest. Jakaś Dobra-Rada zaraz rzuci genialnym przysłowiem "kto ma pszczółki..." czy innym, jakże dodającym otuchy i powera. Chciałaś dziecka, to masz. Chciałam i mam. Gdybym w kalendarzu zaznaczała na czerwono dni, w których nie był w przedszkolu, kalendarz stałby się majową łąką, pełną maków... Chyba zazdroszczę tym, których dzieci są odporne i nie chorują. Chodzą dziarsko do przedszkola, a dni płyną z taką werwą, jak teraz łzy po moich policzkach. Jedzą lody, zapijają słodkimi napojami, fryteczki spod złotych łuków i żyją! Mają się dobrze! Bez tej bio i eko sałaty, surówek do każdego posiłku, nawadniania wodą, rozgrzewania owocowymi naparami ze swojskich owoców. Z pominięciem jakże chwytliwej tezy: Bez sztucznych barwników, konserwantów, prosto i bez zbędnego przetwarzania... Ta...

Ja tu na blogu o miłości do siebie, o dbaniu i troszczeniu się o siebie, o tym że wszystko czego potrzebujemy jest w nas... A dziś spoglądam w lustro i mam ochotę zapytać "serio? masz w sobie wszystko czego Ci trzeba?!". Skoro tak to czemu ospa nie leczy się w jeden dzień? Czemu plastik i papier, posegregowane, jeszcze się same nie wyniosły, tylko od 2 dni czekają na lepszy czas? Czemu nie piszę kolejnych tekstów jak szalona, tylko jak chomik w kołowrotku biegam przed pracą po domu z nadzieją, że uda mi się dobiec do mety zwanej "ład i harmonia"?!

Odkryłam co potrafię w życiu robić, odważyłam się żyć po swojemu, w zgodzie ze sobą i na własnych zasadach, i kiedy to wszystko jest tuż przed moim nosem, ja stoję jak sparaliżowana, przygwożdżona do dna rzeczywistości linami, utkanymi z prozy życia. Całości początku tygodnia dopełnia świadomość, że to nie będzie łatwy tydzień. Bo życie płynie własnym tempem i nie ogląda się za mną z troską w oczach "Nadążasz, Kochana? To może ja trochę zwolnię, byś dała radę ugotować obiad, popisać co i ile chcesz, zbudować garaż dla autek, przygotować się do pracy, popołudniu poćwiczyć i wyjść na spacer, wieczorem wyszczotkować na sucho ciało, nałożyć maseczkę i odżywić włosy, ukołysać swoim głosem do snu synka, obejrzeć z mężem dobry film i pójść spać o przyzwoitej porze! Wszystko we własnym tempie Kochana, na własnych zasadach i w zgodzie ze sobą". Taa...

Czasem i mleku pisane jest wykipieć.

← PoprzedniNastępny →

Komentarze

  • Powered by Contentful